Jest to mój pierwszy wpis i blog więc moje doświadczenie w tej kwestii jest małe. No ale nie o moim doświadczeniu w pisaniu ma być, a o doświadczeniu w łowieniu pstrągów na górnym Sanie. Określenie tego odcinka jako górny jest może nieco mylne bo rzeka bierze swój początek na Ukrainie. Ten wędkarski górny San dla mnie zaczyna się poniżej zapory w Myczkowcach, a właściwie jeszcze niżej, bowiem odcinek specjalny Zwierzyń – Hoczewka jest "no kill" i tylko dla muszkarzy. Nie żebym miał coś przeciwko zasadzie "złów i wypuść" ale niestety na muchę łowię sporadycznie, a na dodatek opłaty na tym łowisku są dość spore. Skupię się więc na rzece od ujścia Hoczewki, a dokąd jeszcze nie wiem - okaże się jaki będę miał zapał w pisaniu. Chciałbym przekazać Wam moi drodzy czytelnicy – o wyszło mi jak księdzu na kazaniu (oni często dodają słowa drodzy, kochani...) – chciałbym przekazać Wam wszystko co wiem o łowieniu pstrągów na górnym Sanie. Od moich ulubionych miejscówek, przez sprzęt i przynęty, pory dnia i roku no i kilka przepisów na pysznego pstrąga. Tak ja nie jestem zagorzałym zwolennikiem złów i wypuść. Lubię ryby i czasem je zjadam.
Łowienie pstrągów zaczynam 1 lutego, a kończę wraz z ostatnim dniem sierpnia bo tak stanowią przepisy. Wymiar ochronny na Sanie to 30 cm. Tak jest w 2013 roku, wcześniej bywało różnie i z wymiarem, i okresem. Mam nadzieję, że niebawem wymiar ochronny pstrąga potokowego na Sanie będzie kilka cm większy. Jak wspomniałem pstrągi łowię cały sezon. Pewnie nie jeden mi tu teraz pozazdrościł – o cały czas na rybach – nie ma tak kolorowo. Jak pogoda pozwoli to 1 lutego jestem na wodzie. Niestety często w lutym są spore mrozy i choć rybom to nie przeszkadza to mi jak najbardziej. Zdarzało mi się łowić przy 20 stopniowym mrozie, zazwyczaj za sprawą naszych pogodynek, które to zapowiadały słoneczny dzień, a okazywało się, że słońce było ale w Portugalii. Jako, że wędkowanie nie jest dla mnie karą to w takie zimne dni łowienie kończyło się po godzinie i wraz z towarzyszami lądowaliśmy na kawie w cukierni uSzelca w Lesku, potem znów chwila łowienia i do domu. Na szczęście mój San prawie nigdy nie zamarza i nawet przy zimowej wyżówce gdzie w nocy jest 20 st. mrozu, w dzień do słońca 10 na plusie, a w cieniu poniżej 0 można spokojnie wybrać się na połów bo te dwie południowe godziny mogą dostarczyć nam wiele emocji – chyba przesadziłem lutowy pstrąg to nie ta sama ryba co w kwietniu, No ale coś tam na kiju można poczuć. Bywały więc lata gdzie w lutym byłem 3 lub 4 razy na wodzie, a były i takie, że dopiero w kwietniu dało się wędkować. Pewnie niektórzy zauważyli, że pominąłem marzec, a tak – jest to najgorszy miesiąc. Wiosenne roztopy, duża pośniegowa lub błotna woda, dwie turbiny..., to wszystko sprawia, że w marcu nie da się łowić lub pstrągi zamiast jeść starają się uchronić przed nurtem. O tym jak łowię w ekstremalnych warunkach jeszcze napiszę. Na początek skupię się jednak na zimowym łowieniu. Niestety na dziś nie mam więcej czasu więc kończę ale zapraszam niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz